CZYTAJ TAKŻE:

08 stycznia 2025
Od ponad dekady pracuję w mediach. Przez kilka lat pracowałem w Telewizji Polskiej. Było to dla mnie pierwsze tak duże i profesjonalne doświadczenie. Na telewizyjnych korytarzach poznawałem ludzi, których znałem
05 listopada 2024
Listopad to szczególny czas, w którym swoje myśli kierujemy ku zmarłym. To także dobry moment na pochylenie się nad rzeczywistością czyśćca. Czym jest czyściec? To stan, w którym człowiek nie
30 października 2024
Od jakiegoś czasu przed uroczystością Wszystkich Świętych powraca debata na temat szkodliwości Halloween. Czy to niewinna zabawa i zwykła moda z USA czy może duchowe zagrożenie? Jak osoba wierząca, katolik

Created by Krzaku

22 października 2024

17 października 2024 roku minęła 175. rocznica śmierci Fryderyka Chopina. Polski pianista i kompozytor to prawdziwa gwiazda swoich czasów, która blaskiem świeci po dziś dzień. W trakcie swojego życia nie narzekał na sławę i pieniądze, a to niestety wpłynęło na jego wiarę i pychę. Zdołał się opamiętać tuż przed śmiercią.

 

Historia Fryderyka Chopina to materiał na prawdziwy kinowy hit. Nie tylko z powodu jego sukcesów muzycznych. Przede wszystkim ze względu na inny sukces – nawrócenie.

 

Fryderyk Chopin i śmierć

 

Kompozytor chorował na gruźlicę. W jego czasach choroba, a właściwie powikłania jakie niosła, skazywały praktycznie na karę śmierci. Na pewno trudno było się z tym pogodzić. Polski pianista miał bowiem, jak mogłoby się wydawać, wszystko co do szczęścia potrzebne. Był znany na salonach, podziwiany i nie brakowało mu pieniędzy.

 

Poklask, który otrzymywał nie sprzyjał jednak jego wzrostowi duchowemu. Było to doskonałe podłoże dla pychy. Francuskie i światowe salony były także „nowoczesne”. Tzn. próżno było szukać tam odniesień do Boga i wiary. Rewolucja francuska już wtedy zbierała żniwo ludzkich dusz. „Zacofanie” w postaci w wiary nie było mile widziane i był to raczej powód do wstydu. Taka sytuacja wspierana przez ludzkie sukcesy, które mogły dać wrażenie o samowystarczalności i „pięknie” drogi bez Boga, powodowała wzrost pychy i odrzucanie Tego co najważniejsze.

 

 

Wiara Chopina

 

Fryderyk Chopin swojej matce i polskości zawdzięczał wychowanie w wierze katolickiej. Sam za młodu grał na organach. Także swoje muzyczne inspiracje czerpał z polskości, która nierozłącznie związana jest z Bogiem. Niestety jego francuskie otoczenie odrzucające Boga nie sprzyjało temu i siłą rzeczy sam kompozytor przestał zabiegać o te rzeczy najważniejsze.

 

We wspomnieniach jego przyjaciela księdza Aleksandra Jałowieckiego czytamy, że wokół naszego kompozytora było mało dobrych ludzi, którzy zabiegaliby o zbawienie. Także sam Chopin „mało o Bogu myślał”.

 

Walka o duszę

 

Jednak to, co przekazała mu matka nie zginęło całkowicie. O jego duszę zabiegał przyjaciel. Kiedy Chopin był już poważnie chory i nadchodził jego kres, ks. Jałowiecki czynił starania o to, żeby pianista przyjął sakramenty. Ten jednak nie chciał o tym słyszeć. Nawet wówczas, gdy lekarz zakomunikował, że już „nic nie może obiecać”.

 

Ksiądz Jałowiecki nie poddał się jednak. Wraz ze swoimi współbraćmi z zakonu Chrystusowców modlili się gorliwie za Chopina. Po całonocnych błaganiach Boga odprawił rano Mszę świętą w intencji Chopina. Wspominał, że błagał w niej Stwórcę o duszę swego przyjaciela.

 

Nawrócenie Chopina

 

Udał się następnie do niego pełen wiary. Kompozytor jadł wtedy śniadanie, do którego zaprosił duchownego. Ten powiedział mu, że dziś są urodziny jego śp. brata Edwarda, który również był przyjacielem pianisty. Powiedział, że w związku z tym ma prośbę. Chopin odpowiedział, że da mu co chcę. Ksiądz poprosił więc…. O jego duszę. Fryderyk odpowiedział: Rozumiem cię, weź ją.

 

Czytaj także: Błogosławiony niedostatek

 

Po tym kapłan zapytał wprost czy Chopin wierzy. Odpowiedział, że tak. Jak Cię matka nauczyła? – zapytał duchowny. Jak mnie matka nauczyła – miał odpowiedzieć Chopin. Po tym wyznaniu odbył spowiedź. Po niej poprosił o sakramenty i przyjął Ciało Chrystusa.

 

Bez ciebie, mój drogi, byłbym zdechł – jak świnia

 

Jego odejście z tego świata trwało cztery dni. Ksiądz opisuje, że mimo cierpień Chopin był radosny z nawrócenia. Wypowiadał imiona Jezusa, Maryi i Józefa. Dawał świadectwo temu, że się nawrócił i pięknu jakie niosło to za sobą.

 

Wokół niego zbierali się jego znajomi. Nawet oni – niewierzący czy protestanci – na prośbę księdza brali udział w modlitwach. W końcu Chopin chciał wyrazić wdzięczność swojemu przyjacielowi za jego starania o nawrócenie. Wtedy rzekł pamiętne słowa: Bez ciebie, mój drogi, byłbym zdechł – jak świnia! Chopin odszedł 17 października o 2 nad ranem nawrócony i z chęcią oglądania Boga. To był jego największy sukces w całym życiu. Znacznie przewyższający dokonania muzyczne. Najważniejszy, bo kierujący ku wieczności z Bogiem.

 

Ucho igielne

 

W okolicach rocznicy śmierci Fryderyka Chopina w Kościele czytamy fragment ewangelii, w którym Jezus opowiada o bogaczach. «Zaprawdę, powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego, Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego» (Mt 19, 23-24).

 

Mowa tu oczywiście nie o samym bogactwie – bo w pieniądzach nie ma nic złego. Mowa jednak o przywiązaniu do nich, ślepym dążeniu i przywiązaniu. Zarówno do dóbr materialnych jak i sławy oraz pychy oferowanej przez ten świat.

 

Przez „przypadek” w okresie przypominania przez Kościół tej nauki wspominamy świadectwo nawrócenia bogatego kompozytora światowej sławy, który opamiętał się i dawał wyraz swojej wdzięczności za nawrócenie i miłość Boga. Przez przypadek… Wiemy jednak, że „przypadek”, to synonim Ducha Świętego.

 

Igła, wielbłąd i spowiedź Fryderyka Chopina