Created by Krzaku
Każdy z nas zdaje sobie niby sprawę z tego, że Chrystus ofiarował się za nas na krzyżu. Zrobił to po to, by odkupić nasze grzechy. Dzisiaj jednak usłyszałem zdanie, które spowodowało u mnie refleksję w pewnym kierunku. Nie przytoczę dokładnie jego treści, ale mówiło ono o tym, że Jezus ofiaruje się za nas, żeby dać nam możliwość ratunku w kłopotach, które sami sobie sprawiamy. Pomyślałem: Jezus daje nam szansę pokonać naszą naturę.
Oczywiście Bóg stworzył człowieka na Swój obraz i podobieństwo. Jesteśmy stworzeniem, a wszystko co Bóg stworzył jest dobre. My – ludzie jako korona stworzenia także. Skąd więc zło na świecie? Ano stąd, że pojawił się grzech. Upadłe anioły otwarcie nienawidzą ludzi ponieważ to człowiek jest poniekąd tym, który wzbudził ich zazdrość. Skąd ta zazdrość? Np. stąd, że anioły choć są istotami wyższymi nie mogą stwarzać. Widząc, że człowiek płodzi i rodzi dzieci, a więc poniekąd „stwarza” życie, jest o to zazdrosny i ma nienawiść do człowieka. W ten sposób pojawił się grzech, którym Zły opanował ludzi. Przez grzech pierworodny człowiek zerwał przymierze z Bogiem. Na świecie za to zaczął panować Zły, który przez swoją nienawiść robi wszystko, aby panować nad człowiekiem i prowadzić go na zatracenie.
W ten sposób człowiek „skaził” swoją naturę, która jest naznaczona grzechem i skłonnością do niego. Mimo, że jesteśmy stworzeniem Boga i duszą Go pragniemy, to Zły przez swoje działania robi wszystko, aby ta grzeszna cząstka była „górą” i żebyśmy wybierali to, co złe. Stąd w nas pycha, nienawiść, złość. Dlatego człowiek snuje teorie o braku Boga, jako wartość stawia pieniądze i uważa, że wie znacznie lepiej niż mówią to jakieś „zabobony”. O tym jak skuteczne jest to działanie niech świadczy fakt, że tak działając, człowiek prowadzi siebie na zatracenie. Zawsze przychodzi rachunek za grzech. Są to rozwody, morderstwa, osamotnienie, depresja, uzależnienia. Pomimo tego, człowiek ulęgający złu cały czas w nim trwa. Trwa w tym, co jest przyczyną jego nieszczęścia.
Globalnie taka sytuacja przejawia się chociażby w wojnach. Człowiek stwarza broń, którą wprowadza terror. Powoduje różnego rodzaje działania, które zaburzają przyrodę i naturę. Konsekwencją tego wszystkiego są wojny i kataklizmy naturalne. Całe zło człowiek wyrządza sam sobie. Wszystkie nieszczęścia sprowadza na siebie, bo żyjemy w świecie, który sami skaziliśmy. Bóg nigdy nie chce zła i to nie on za nie odpowiada. Jednak otumaniony człowiek potrafi mieć nawet pretensje do Boga za to, że są wojny, morderstwa, kataklizmy czy różnego rodzaju choroby (choć tu materia jest niejednoznaczna). Pretensje te powinny być jednak skierowane do nas samych.
Jezus ofiarując się za nas na krzyżu przychodzi nam z pomocą mimo naszego działania i tego, że przyjęliśmy grzech. Jesteśmy jemu skłonni jednak ofiara Chrystusa pozwala nam powracać do Niego za każdym razem kiedy upadamy. Niejako grzech jest w nas wpisany ponieważ nie ma człowieka bez niego. Upadamy i mamy skłonności ku temu. Jesteśmy wezwani do świętości i powinniśmy robić wszystko, żeby od grzechu uciekać. Zawsze jednak będziemy na niego narażeni a chwila słabości wystarczy by upaść.
Wtedy z pomocą przychodzi Bóg, który nas kocha i nam przebacza. Za każdym razem kiedy okażemy skruchę i szczerze będziemy pragnąć powrotu na drogę wyznaczoną przez Niego, drogę bez grzechu. Ofiara Chrystusa jest więc poniekąd ofiarą, która przebacza człowiekowi i pozwala mu wyzbywać się ciągle jego grzesznej natury (choć teologicznie bardziej poprawnie byłoby: natury skażonej grzechem).
Budujemy bronie, zabijamy się, tworzymy ideologie i grzeszymy, a to wszystko wpływa destrukcyjnie na nasze działania i myśli, które potem są słabe, nawet jak chcemy wytrwać bez grzechu. My odpowiadamy za zło, które nas dosięga i na które jesteśmy z własnej winy tak podatni. Bóg jednak przychodzi nam z pomocą. Należy korzystać z niej. I nie można sobie wmówić, że „to już za dużo”, „że ciągle to samo”, „co z tego, że się wyspowiadam skoro później znowu grzeszę”. Dlatego Jezus ofiarował siebie, żebyśmy w sakramencie pokuty wracali za każdym razem. KAŻDYM. Nie ma grzechu większego niż Jego miłość. Albo inaczej: żaden grzech nie przesłoni nam drogi do Niego, jeżeli szczerze wyrzekamy się go i chcemy się poprawiać.